poniedziałek, 2 grudnia 2013

Nikt nie całuje jak Emmanuelle Beart, czyli "Żegnaj blondyneczko"

 Pomyślałam, że w grudniu codziennie opiszę jeden lesbijski film, który udało mi się zobaczyć. Nie będzie chronologicznie. Zacznę od ostatnich i będę się posuwać do moich początków.
Dziś dwa filmy, jeden za wczoraj.

1. Żegnaj blondyneczko (Bye Bye Blondie - 2011)

     * Emmanuelle Beart (Frances)
     * Beatrice Dalle (Gloria)


Film nawet mnie ucieszył. W wielu filmach lesbijskich zaczynają się powtarzać schematy. To naturalne, a jednocześnie chciałoby się już czegoś choć trochę innego. Żegnaj blondyneczko znacznie odbiega od modelowego filmu lesbijskiego. Odbiega osobowościami bohaterek. Jedna punkówa, druga sympatyzująca. Obie lekko stuknięte. Jedna (Gloria) nie umie, ani nie potrafi się przystosować do normalnego życia, druga (Frances) jest jak dzikie zwierzę, które się ucywilizowało, ale wciąż nosi w sobie dzikość. To ciekawe, bo na pierwszy rzut oka to Gloria wydaje się bardziej nieokiełznana. W trakcie jednak już widać, że to ona jest bardziej niewinna. Przecież to Frances, lesbijka z krwi i kości, wyszła za mąż za homoseksualnego pisarza, Claude'a, aby mieć alibi i zagwarantować sobie nobilitację społeczną.
W młodości kobiety połączyła miłość. Potem było rozstanie i powrót, próba ułożenia życia na nowo, nieporozumienia wokół "wyjścia z szafy" i zakończony pozytywnie comming out.
Miejscami film jest słaby. Często wymieniany jako komedia, w rzeczywistości nie ma z nią nic wspólnego. Ani razu nie udało mi się zaśmiać. Upajałam się za to scenami miłosnymi, choć nie były nadzwyczajnie rozwinięte. Mimo wszystko czułam, że te kobiety czekały na siebie długo. Czułam ich pożądanie przepełnione bólem przeszłości. 
Ach! I bardzo ładna narracja na końcu, gdy Claude kończy swoją książkę. Ile gramów duszy ubywa nam za każdym razem, gdy chcemy się komuś przypodobać? Ładne to było. Późniejsze nawiązanie do zwierząt również. 
No i nikt nie całuje jak Emmanuelle Beart. Zwyczajny pocałunek w jej wydaniu staje się absolutnie niezwykły. 
Podsumowując, film ucieszył, ale i zmęczył latami młodości obu pań. Wiem już, dlaczego nawet nigdy nie sympatyzowałam z subkulturą punków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz